Lata temu Jean-Marie Le Pen, twórca francuskiego Frontu Narodowego, człowiek, który znacząco zachwiał zdegenerowanym systemem totalitarnej demokracji, mocno zirytowany żydocentryzmem rządzących „elit Zachodu”, stwierdził bez ogródek, że żydowski holocaust był tylko detalem historii. Miał, rzecz jasna, rację. I to bez względu na to, czy dokonujemy oceny holololo z punktu widzenia historycznej prawdy, czy też – w kontrze do niej – grzecznie stosujemy się do zapisów kodeksów karnych, które paragrafami ustalają „prawdę historyczną etapu”. Bo, co nie ulega najmniejszej wątpliwości, wzajemne wyrzynanie się ludzkości, duże i małe, niczym wyjątkowym nie jest. Taka jest ta nasza natura, że dzieje wesołej ziemskiej gromadki obficie zroszone są krwią – bez różnicy krwi – winnych i niewinnych; krwi przelewanej w sprawie słusznej, jak też brudnej i mętnej.
Truizm? Oczywiście. A zarazem, w odniesieniu do Żydów, największa zbrodniomyśl w „nowoczesnym świecie”; prawda, za którą wielu trafiło już za kraty, i wielu jeszcze tam trafi. Dobra wiadomość jest jednak taka, że pomimo dziesiątków lat represji (od więzień po zabójstwa) i kształtowania mas w duchu u- znania nieskończonej wyjątkowości plemienia żmijowego – zdrowy rozsądek, intelektualna uczciwość i umiłowanie Prawdy wciąż mają się dobrze. Chociaż więc codzienność życia publicznego i karnego dusi nas nakazami żydocentryzmu, bądźmy optymistami: szklanka jest do połowy pełna.....
Całość w Dzienniku Narodowo-Radykalnym Nacjonalista.pl i w kwartalniku „Szczerbiec”.