Medialna histeria. Płaczliwe zawodzenia o zagrożeniu dla wartości cywilizacyjnych. Bo oto w odległym od Polski Paryżu odstrzelono kilku żydowskich rysowników wyznania liberalnego, specjalizujących się w wyjątkowo wulgarnych produkcjach, publikowanych na łamach ściekowego magazynu "Charlie Hebdo".
To nic, że codziennie, tysiącami, świat liberalny, którego heroldami byli zboczeńcy z owej gazety, morduje ludzi dla władzy, pieniędzy czy ropy. To nic, że codziennie, tysiącami, świat liberalny morduje nieświadome, nienarodzone dzieci, które - nawet gdyby chciały - niczego złego nikomu nie są w stanie uczynić. To nic - bo to jest "wolność", bo to jest "norma", bo to jest "współczesna cywilizacja". Ważne jest natomiast, że w dole kloacznym wyląduje kilku zaledwie trafionych kulkami obrazoburców. Cóż, właściwe zwłoki we właściwym miejscu.
Bo "redaktorzy" francuskiego pisma, reklamowanego jako satyryczne (chociaż tyle mającego wspólnego z satyrą, co Satyr - co widać już po okładkach), niewinni nie byli. Nie byli też nieświadomi. Dokładnie było na odwrót - byli (a ci co przeżyli nadal są) winni, jak wszyscy diabli. Z pełną premedytacją, w sposób obrzydliwy, przekraczający jakiekolwiek granice smaku, nawet mocno nadwyrężonego liberalną papką, uderzali w Wartości najwyższe. Nie w michę, nie w kiełbasę wyborczą, nie w nowomodę i nowomowę - ale w Wiarę. Uderzali w katolicyzm, w Kościół, ale też w islam i tradycyjny judaizm. Każda forma Wiary była im wrogą i każdą plugawili, ile tylko mogli. Tym sobie zresztą zasłużyli na cześć i chwałę przywódców liberalnego bajora, tych dużych i tych malutkich. Obama, Holland, Merkel, czy z ligi podwórkowej Komorowski i Kopacz - wszyscy jednym płynnym ruchem biją dzisiaj pokłony przed truchłami "odważnych rysowników, którzy dali świadectwo przywiązania do idei wolności i demokracji". Cóż - my taką wolność, taką demokrację, mamy głęboko w...
I dlatego nie będziemy płakać po zastrzelonych dewiantach z "Charlie Hebdo". Żal tylko wielki, że w kraju europejskim, nie arabskim, to nie katolicy, a muzułmanie, musieli przywołać do porządku rozpasaną liberalną hołotę. Za nas. I to w całym tym zdarzeniu jest jedyna przykra rzecz. Ale na wszystko przychodzi pora. Bo kto sieje wiatr - zbiera burzę. Albo go zbierają, w kawałkach, do wora.
Adam Gmurczyk