Polskie życie polityczne jest – i tu zgodzę się, co do konkluzji, z telewizyjnymi kaznodziejami demokracji – dwubiegunowe. Tyle że (i tu odstawiam gadające pustaki do komórki), po jednej stronie znajdują się Panowie, a po drugiej Niewolnicy. I jak to w życiu onegdaj bywało – Niewolników zdaje się być zdecydowanie więcej.
Niewolnik nie podejmuje służby, bo nawet i służba bywa wyborem, który można zmienić. Niewolnik jest rzeczą, ożywioną, to prawda, bo jeść musi, ale jednak to tylko rzecz. Niewolnik nie ma honoru i nie ma duszy. I nie musi mieć, bo Niewolnik ma Pana, który dla Niewolnika jest surogatem wewnętrznego „ja”. Można by powiedzieć, że Niewolnik to kulawy stan umysłu, ale byłoby to mocne nadużycie w stosunku chociażby do upośledzonych psychicznie, którzy umysły, aczkolwiek felerne, lecz mimo to żywe i pełne emocji mają. Nie, Niewolnik to bezduszne bydlę, tak silne i mocne, jak silny i mocny jest jego Pan.
Od dziesięcioleci rzeczywistość naszego kraju wyznaczą Rządy Niewolników. Niestety, nie są to nasi Niewolnicy, chociaż ta zaraza zwykle na naszej ziemi została poczęta. Co gorsza, stan niewolniczy zdaje się być na tyle toksyczny, że przyciąga – jak magnes, albo dwugłowa krowa w cyrku – uwagę mas, fascynując, a częściej i ogłupiając. Bo dla wielu wolnych, lecz umysłowo powolnych, stan bezmózgiej równowagi w świecie problemów wydaje się być rajem. Nie czuć, nie myśleć, nie przejmować się, nie podejmować decyzji – to przecież rola Pana, a nie jego barana. I to właśnie ci – bez wątpienia – idioci, pożyteczni jedynie do użyźniania gleby, powodują, że kraj, który zwiemy Ojczyzną, naszym domem, jest miejscem, w którym najmniej my, jego gospodarze, jego Panowie i Władcy, mamy do powiedzenia.....
Całość w 154. numerze magazynu „Szczerbiec” i na łamach Dziennika Narodowo-Radykalnego Nacjonalista.pl (kliknij!)