3 stycznia 2020 r. zamordowany został w Iraku przez Amerykanów gen. G. Solejmani, jeden z najważniejszych wojskowych i polityków Iranu. Solejmani, znienawidzony przez Izrael i USA, dowodził działaniami przeciwko tzw Państwu Islamskiemu. Feralnego dnia przybył do Iraku na spotkanie z przedstawicielami Arabii Saudyjskiej, na ich prośbę (przekazaną przez rząd iracki), w celu doprowadzenia do uspokojenia sytuacji w regionie. Nie wiadomo, czy prośba Saudów (wspieranych przez USA) była pułapką zorganizowaną na zlecenie ich mocodawców, czy też USA/Izrael postanowiły nie dopuścić do jakichkolwiek działań pokojowych (które są wbrew ich interesom). Faktem jest, że irański bohater został zamordowany, a ten czyn kwalifikowany jest zgodnie z prawem międzynarodowym jako zbrodnia wojenna, za którą ponosi odpowiedzialność personalną Donald Trump. Co ciekawe, akcja amerykańskiego prezydenta przeprowadzona została bez zgody Kongresu, czego wymaga prawo – tym samym Trump stał się także przestępcą w świetle prawa USA. Nic dziwnego, że władze Iraku, który Stany najpierw zniszczyły, a potem „wyzwoliły” z cennych zabytków kultury i z krajowych zapasów złota, zażądały opuszczenia kraju przez wojska amerykańskie.

Pamięć niezłomnego gen. Solejmaniego uczcili w Warszawie nacjonaliści, składając kwiaty i paląc znicze pod ambasada Iranu. NOPowcy pikietowali również ambasadę USA, wywieszając barwy Ruchu oraz symbole Hezbollahu, walczącego ramię w ramię z Irańczykami przeciwko islamskiemu terroryzmowi i Izraelowi.