Jak mówi ludowe porzekadło - kto ma w głowie olej ten idzie na kolej. Nie wyszło nam co prawda wynajęcie pociągu ani drezyny, ale ostatecznie zdobyliśmy tramwaj. Dobre i to. Tramwaj zwany nacjonalizmem - nawiązując do klasyki kina lat '50 ubiegłego wieku.
Nasz pojazd przyozdobiliśmy flagami z falangami, krzyżami celtyckimi, transparentami NOP, Biała Siła oraz bannerem zaprzyjaźnionego serwisu FuckPC.
Za okna wystawiliśmy megafony, z których prócz radosnych, narodowo-radykalnych okrzyków naszych gardeł znany głos lektora telewizyjnego wieścił przechodniom zalety narodowej rewolucji, konieczność walki z systemem demoliberalnym oraz wyjaśniał prosty fakt, iż każdy kto nie jest z nami - ten jest przeciwko Polsce.
Na kilku przystankach oczekującym na wiecznie spóźniające się we Wrocławiu tramwaje rozdawaliśmy ulotki.Trasa wycieczki wiodła od zajezdni na Kamiennej, przez okolice dworca PKS i PKP, plac Dominikański, Kazimierza Wielkiego. Obowiązkowym przystankiem na rozprostowanie kości był ten w pobliżu mostu - a jakże - Romana Dmowskiego. Następnie przez Plac Jana Pawła II, Podwalem, Piłsudskiego znów w kierunku zajezdni.