Zbliża się 11 Listopada, w czasach upadku niezależności Polski dzień szczególny. To nie tylko święto historyczne, to przede wszystkim deklaracja naszego stosunku do politycznej rzeczywistości. Tego dnia mówimy wyraźnie: Polska ma być wolna, wielka i niepodległa – wolna od ingerencji organizacji zewnętrznych, niezależna od obcej woli, żyjąca zgodnie z wolą swoich ludzi, a nie wedle decyzji biurokratów brukselskich, moskiewskich czy waszyngtońskich.
Tego dnia polscy patrioci – by użyć określenia tak deprecjonowanego przez mainstreamowe media - powinni wyjść na ulice i zamanifestować swoje przekonania. Powinni wyjść wszędzie tam, gdzie żyją; wszędzie tam, gdzie są ich domy, ich rodziny, ich codzienność.
Nie tysiące w jednym miejscu, ale w tysiącach miejsc dziesiątki, setki, tysiące. Gdziekolwiek żyją ludzie Niepodległej – tam Niepodległość musi być widoczna, nie tylko zresztą w Jej święto.
Niepodległość buduje się bowiem najpierw w świadomości. Tą świadomością jest powszechność naszego dążenia. Powszechność wolna od kompleksu oblężonej twierdzy, w której zamknięci są ostatni sprawiedliwi. To jest nasz kraj; kraj, nie zamknięty do jednej ulicy, jednego placu czy jednego miasta. On jest wszędzie tam, gdzie żyjemy; jest wolny wszędzie tam, gdzie to będziemy okazywać.
11 listopada spotykamy się zatem wszyscy – w naszym wspólnym działaniu. Bo Polska nie potrzebuje jednej manifestacji niepodległości – ona żąda od nas, by powszechność stała się faktem.
Adam Gmurczyk