"Polska tonie w czerwonej powodzi.... Istnieje przysłowie, że "tonący brzytwy się chwyta", jakże ono obecnie pasuje do wielu Polaków! Toniemy - a nadzieja, której się chwytamy - pozostaje niestety tylko przysłowiową brzytwą". kpt. Zdzisław Broński USKOK
Urodził się 24 grudnia 1912 r. w Radzicu Starym (gm. Ludwin, pow. lubartowski) w rodzinie chłopskiej, syn Franciszka i Apolonii z d. Warhulskiej. Był trzecim dzieckiem; miał starszych - siostrę i brata oraz młodszą siostrę. Po ukończeniu szkoły powszechnej uczęszczał do gimnazjum w Lublinie, którego nie ukończył. W 1934 r. powołany został do służby wojskowej w 50 pp. we Włodzimierzu Wołyńskim, gdzie ukończył szkołę podoficerską. Do rezerwy został przeniesiony w stopniu plutonowego. Po odbyciu służby wojskowej pracował w gospodarstwie rodziców. Był członkiem miejscowego koła Związku Młodzieży Wiejskiej "Siew".
WOJNA I OKUPACJA
Zmobilizowany 14.08.1939 r., kampanię wrześniową odbył jako d-ca plutonu ckm w 50 pp 27 DP [WP] od Borów Tucholskich aż w okolice Grudziądza, gdzie w połowie września dostał sie do niewoli niemieckiej i osadzony został w stalagu II B w Hammerstein (między Piłą a Szczecinem). Po ucieczce z obozu jenieckiego w październiku 1940 r. powrócił w rodzinne strony. Za pośrednictwem kolegów z "Siewu" nawiązał kontakt z Polską Organizacją Zbrojną, a po jej scaleniu z Armią Krajową (jesień 1942 r.) został dowódcą placówki AK nr XIV a w Radzicu Starym. Placówka wchodziła w skład I Rejonu w Obwodzie AK Lubartów Inspektoratu AK Lublin i liczyła 82 osoby. Zastępcą Brońskiego był plut. Jan Przypis "Szaruga".
Pod koniec 1943 r. na terenie tej placówki powstał oddział partyzancki Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. Oddział liczył ok. 40 żołnierzy, a w okresie akcji "Burza" (lipiec 1944 r.) doszedł do stanu ok. 60. osób. Formalnie oddział zatwierdzony został rozkazem lubelskiego inspektora AK w połowie maja 1944 r. i wszedł w skład odtwarzanej 3 komp. VI baonu 8 ppleg. AK. W lipcu 1944 r. "Uskok" wraz ze swym oddziałem został przydzielony do 27 Wołyńskiej DP AK i przebił się z nimi w rejon Czemiernik, a następnie podjął samodzielne działania. Stoczył kilka walk z Niemcami, m.in. w rejonie Ludwina (obecnie pow. łęczyński) stoczył potyczkę z pododdziałem Wehrmachtu, w której stracił jednego zabitego i dwu rannych, biorąc do niewoli 7 Niemców.
PO „WYZWOLENIU”
Po okupacji niemieckiej "Uskok" pozostał w podziemiu. Od sierpnia 1944 r. pełnił funkcję zastępcy, a następnie komendanta I rejonu obwodu AK Lubartów. Po przesunięciu w styczniu 1945 r. linii frontu na zachód, zorganizował oddział partyzancki liczący ok. 20 osób i przeprowadził z nim szereg akcji przeciwko funkcjonariuszom MO i UB oraz urzędom. Rozkazem Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj z dnia 1 czerwca 1945 r. awansowany został "Uskok" do stopnia porucznika czasu wojny. Po oficjalnej likwidacji konspiracji poakowskiej (rozwiązanie Delegatury w sierpniu 1945 r.) "Uskok" i jego podkomendni nie skorzystali z zarządzonej przez dowództwo DSZ akcji "rozładowania lasów".
Wcześniej, bo 25.05.1945 r. został mianowany komendantem OPL II w Obwodzie WiN Lubartów krypt. „Leontyna” i tym samym wszystkie oddziały partyzanckie i drużyny dywersyjne działające w obw. lubartowskim WiN zostały podporządkowane jego dowództwu a on sam podlegał bezpośrednio komendantowi OPL w Inspektoracie, mjr cc Hieronimowi Dekutowskiemu „Zaporze”, który – po nieudanej próbie przejścia do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Niemczech – rozpoczął odtwarzanie swego zgrupowania. O dalszym pozostaniu „Uskoka” i jego żołnierzy w podziemiu, obok czynników natury ideowej, zaważyła też niewiara w możliwość powrotu do normalnego życia wobec represji „ludowej władzy” w stosunku do ludzi podziemia.
ZNOWU W WALCE
Od połowy 1945 r. oddziały „Uskoka” prowadzą ciągłe działania przeciw przedstawicielom komunistycznej władzy. Z 10 na 11.05.1945 r. w Spiczynie, pow. Lubartów, na zabawie zorganizowanej przez członków PPR z okazji zakończenia wojny, na miejscu rozstrzelano 11 osób (w tym 2 funkcjonariuszy PUBP w Lubartowie, 3 milicjantów, pozostali to członkowie PPR), uprowadzono 3 osoby, które następnie rozstrzelano (w tym wójta gminy Spiczyn). 19.06.1946 r. w Charlężu, pow. Lubartów, oddział podając się za grupę operacyjną UB wezwał miejscowych członków ORMO na zbiórkę „dla walki z bandami”, po zgłoszeniu się 8 ormowców, wszystkich rozstrzelano. Z 31.10 na 1.11.1946 r. wraz z oddziałem por. Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” i sierż. Józefa Struga „Ordona” opanował w Łęcznej posterunek MO. Rozstrzelano 11 osób – milicjanta, oraz członków PPR i współpracowników UB.
26.11.1946 r. połączone oddziały „Uskoka”, „Jastrzębia” i „Ordona”, razem ok. 70 ludzi, jadąc do Chełma w celu opanowania magazynów broni KOP-wschód natknęły się w Świerszczowie na grupę operacyjna KBW. Podczas stoczonej bitwy zginęło od kilku do kilkunastu żołnierzy KBW. Oddziały partyzanckie wycofały się tracąc jednego zabitego. 5.12.1946 r., ponownie połączone oddziały „Uskoka”, „Jastrzębia” i „Ordona” przeprowadziły akcję przeciwko skomunizowanej wsi Rozkopaczew, w której zabili jednego ormowca i spalili kilka zabudowań należących do aktywistów partyjnych.
„WIKTOR”
Głośnym echem odbiły się zwłaszcza dwie spośród jego akcji - zasadzka w lesie pod Sernikami (1 V 1947 r.) oraz pacyfikacja Puchaczowa (3.07.1947 r.), którą przeprowadził wspólnie z "Żelaznym" i „Ordonem”. Zasadzka w lesie sernickim bywała przedstawiana przez propagandę jako dokonana przez "bandytów" z WiN masakra niewinnych młodzianków wracających z pierwszomajowego pochodu, z Lubartowa. Przebieg tej akcji do dziś nie został całkowicie wyjaśniony. UB schwytała w okolicy zupełnie przypadkowych ludzi, z których torturami wymusiła zeznania, iż zasadzkę przygotowywał "Uskok", a żołnierzy rozprowadzał jego zastępca "Babinicz" (Zygmunt Libera). W rzeczywistości żaden z tych dwóch dowódców o planowanej akcji nie wiedział. "Wiktor" postanowił ukarać chłostą szczególnie zasłużonych aktywistów ORMO i ZWM; zasadzkę przygotował na drodze, którą mieli powracać z obchodów "święta pracy" z Lubartowa. Prawdopodobnie jednak któryś z nadchodzących ormowców zauważył jakiś podejrzany ruch w lesie koło drogi i po prostu ze strachu wystrzelił. Rozpoczęła się bezładna strzelanina, w wyniku której padło 7 ormowców (niektórzy z nich byli jednocześnie w ZWM). Według innej wersji w wyniku strzelaniny zabitych zostało dwóch ORMO-wców - pozostali próbowali ucieczki, lecz zostali schwytani. Partyzanci wyselekcjonowali pięciu najbardziej gorliwych kolaborantów i wykonali na nich wyroki śmierci, spośród pozostałych - kilku poddano chłoście, kilku innym udzielono ostrzeżeń. Nie była to więc żadna "masakra", a wyrok sądu polowego. O nocnym ataku na "czerwony" Puchaczów wypada powiedzieć więcej.
O serwilizmie puchaczowian wobec "komuny" wiedziano znacznie wcześniej, choć nikt nie przypuszczał,że osiągnął wymiary zbrodni i że mieszkańcy tej wsi tworzyli komunistyczne grupy egzekucyjne. Wiadomo było, że donoszą - i właśnie donosicielstwo stało się powodem pacyfikacji tej czerwonej wsi. 26 czerwca 1947 r. o godz. 8.00 PUBP w Lublinie otrzymał doniesienie agenturalne, że w zabudowaniach Michała Króla we wsi Turowola, pow. Lublin, kwaterowało 3 partyzantów. Natychmiast zorganizowano grupę operacyjną złożoną z szefa urzędu por. Mikołaja Joszczuka, 2 pracowników i 23 żołnierzy KBW. Grupa dojechała samochodem do Puchaczowa, a następnie przemaszerowała do Turowoli. Grupę podzielono na dwie części, które okrążyły podejrzane zabudowania. Walka trwała ok. 40 minut. Partyzanci korzystając, że w wojskowym erkaemie zabrakło amunicji, ostrzeliwując się, wydostali się ze stodoły i zaczęli się wycofywać. Podczas pościgu wszyscy zostali zabici. Poległ też żołnierz KBW Antoni Zawierucha. GO zdobyła erkaem diegtariew, elkaem niemiecki, automat pepesza, 2 pistolety i skrzynkę amunicji.
Poległymi okazali się być trzej żołnierze patrolu "Wiktora" (Stanisława Kuchcewicza), podległego kpt. Zdzisławowi Brońskiemu "Uskokowi". Byli to: Kazimierz Karpik "Czarny", Józef Król "Maryś", Stanisław Lis "Korzeń"/"Stach". Bezpośrednio po zagładzie swego patrolu, "Wiktor" postanowił ukarać winnych tej tragedii. Dzięki współpracy Bogumiła Korniaka (wkrótce aresztowanego, skazanego na śmierć i straconego), mieszkańca pobliskiego Stefanowa, udało się szybko zidentyfikować sprawców doniesienia. Okazali się nimi być trzej mieszkańcy Puchaczowa. Zięć Michała Króla (u którego kwaterowali partyzanci) - Momrot - zameldował o ich pobycie partyzantów do trzech mieszkańców Puchaczowa, współpracujących z UB - Henryka Grota, Franciszka Ukalskiego i Władysława Augustowicza. Ci telefonicznie przekazali wiadomość do PUBP w Lublinie, który zorganizował obławę."Wiktor" postanowił szybko ukarać winnych tragedii, a ponadto postanowił wykonać wyroki na innych mieszkańcach podejrzewanych o współpracę z UB. Puchaczów był uważany za wieś silnie skomunizowaną i aktywnie współpracującą z władzą ludową. "Wiktor" nie konsultował swojej akcji z "Uskokiem" - bo zapewne nie otrzymałby na nią pozwolenia. Poza tym w bunkrze "Uskoka" przebywał wówczas mjr. cc. Hieronim Dekutowski "Zapora" - komendant oddziałów leśnych WiN Inspektoratu Lublin. "Zapora", w związku z przedłużającą się akcją ujawnieniową , zabraniał podejmowania walk z wyjątkiem koniecznej samoobrony.Nie mając odpowiednich sił do przeprowadzenia takiej akcji, "Wiktor" nawiązał kontakt z dowódcami oddziałów operujących na sąsiednich terenach: Józefem Strugiem "Ordonem" i Edwardem Taraszkiewiczem "Żelaznym" (obaj nominalnie także podlegali "Uskokowi"). Koncentracja oddziałów (w sumie ok. 20 partyzantów) odbyła się w Albertowie. Wszyscy dowódcy uznali, że aktywiści z Puchaczowa stanowią ogromne zagrożenie dla pozostałych grup "Uskoka". Podczas odprawy ustalono plan akcji. Partyzantów podzielono na 4 grupy: "Wiktora", "Żelaznego", "Ordona" i "Bystrego" (Eugeniusza Lisa - brata poległego w Turowoli "Stacha"). Puchaczów podzielono na sektory podległe każdej z grup, a każdy z dowódców otrzymał wykaz osób przeznaczonych do likwidacji.Cała akcja odbyła się nad ranem 3 lipca 1947 r., kiedy mieszkańcy byli pogrążeni w głębokim śnie. W jej wyniku zginęły 22 osoby (jedna ofiara zmarła później z ran). Zlikwidowano m.in. dwóch donosicieli - Władysława Augustowicza i Franciszka Ukalskiego. Trzeci z nich - Henryk Grot - tego dnia nie był obecny w Puchaczowie i uniknął śmierci. Komuniści twierdzili oczywiście, iż byli to ludzie niewinni, a podpierając się dokumentami, stwierdzali, że tylko 8 ze straconych było członkami PPR. Sprawę tej dziwnej akcji wyjaśnił Henryk Pająk w pracy „Uskok kontra UB” (1992, s. 114 - 115). W aktach UB trafił on na dokument z 25 czerwca 1952 r. podpisany przez sekretarza PZPR z Lublina, Hipolita Goraja, w którym podając nazwiska 13 spośród 21 straconych w Puchaczowie, sekretarz ów podawał, iż wszyscy wyżej wymienieni byli członkami PPR, natomiast formalnie nie byli ujęci w ewidencji członków PPR. Cała akcja była kompletnym zaskoczeniem dla mieszkańców miejscowości, niektórych z nich zlikwidowano w czasie snu. Grupy likwidacyjne wycofały się bez strat. Ponadto jeden z oddziałów partyzanckich spalił most na rzece Śwince, wiodący z Łęcznej do Puchaczowa.
Z BRONIĄ DO KOŃCA
Kpt. Zdzisław Broński „Uskok” zginął w bunkrze w Dąbrówce, jego ciało zabrali ubecy a miejsce pochówku do dziś pozostaje nieznane.
OSTATNIE AKORDY