Start » Na szlaku idei » Derek Holland: Istota walki narodowo-rewolucyjnej

Derek Holland: Istota walki narodowo-rewolucyjnej

„Nawet najmniejsza inicjatywa poje­dynczego człowieka lub grupy ludzi, jeśli jest właściwie zorganizowana — może spo­wodować zaskakującą różnorodność efek­tów o dalekosiężnych skutkach. Jeśli zro­zumie się ten fakt, staje się całkowicie odpornym na rozpacz”.

Charles Maurras

Nasza walka ma dwa aspekty: osobisty i społeczny. Udoskonalenie siebie – ma­terialne i duchowe – daje jednostce moż­liwość odniesienia sukcesu w społecznych i zawodowych sferach konfliktu. Toczy­my walkę na dwóch frontach: wewnętrz­nym i zewnętrznym, które odpowiadają w tradycjonalistycznej metafizyce Wiel­kiej Świętej Wojnie i Małej Świętej Woj­nie. Zauważmy, że walka przeciwko sobie jest postrzegana jako większa – pokona­nie wroga może być trudne, ale zawsze jest dużo trudniej zwyciężyć własne wady osobowości, które przeszkadzają w po­stępie Narodowej Rewolucji. Jeśli Poli­tyczny Żołnierz nie pokona sam siebie, będzie to miało poważne reperkusje. Bę­dzie on osobiście odpowiedzialny za opó­źnienie, a może nawet za klęskę naszej Świętej Sprawy, gdyż Polityczny Żołnierz musi pojawić się przed Rewolucją Naro­dową. Nie ma bowiem Rewolucji Naro­dowej bez Politycznego Żołnierza.

Straszliwa odpowiedzialność spoczy­wa na każdym z nas, który by udawał, że ratuje swój Naród. Nie wystarczy tylko znać i akceptować Prawdę. Jest świętym obowiązkiem, abyśmy walczyli na Dro­dze Prawdy, głosząc ją wszędzie i zawsze. Ta droga wymaga walki totalnej, dla której wszystko musi zostać poświęcone, włączając w to nasze życie – jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie można przy tym po­święcać się z ciężkim sercem lub uczuciem urazy. Jeśli chcesz uratować swój Naród od Sił Ciemności, musisz poświęcić się ochoczo, wielkodusznie i ze szczęśliwym sercem. Teraz takie życie, pełne poświęce­nia i ascetyzmu, wydawać może się nie­przyjemne, ale nikt nie zaprzeczy, że walka Politycznego Żołnierza wymaga wielkiego hartu i wysiłku. Życie jest wszak utkane z walki i wysiłku. Miliony ludzi w każdym kraju wiedzą, że są skon­frontowani z przenikliwą tyranią, która wyciska krew życia ich Narodów. Wiedzą oni, że skazują dzieci na świat, który będzie świadkiem konfliktu o apokalip­tycznych rozmiarach, ale są zbyt przera­żeni, aby działać. Denerwują ich sąsiedzi, czy emerytury. Przyznają rację naszemu stanowisku, ale pozostają bierni – cier­pią na dolegliwość życia i umysłową udrękę, zrodzoną z ich rażącego tchórzo­stwa. Ich życie nie ma znaczenia i wiedzą to intuicyjnie, jeśli nie świadomie. My również przeżywamy to, co oni, gdyż jesteśmy kontr-światem, w opozycji do istniejącego świata. Pociesza nas jednak to, że nasze cierpienie jest ofiarą, poprzez którą osiągamy duchowe wyniesienie, które wzmacnia – w obliczu współczes­nego świata – nasze Święte Poszukiwanie.

Wielu ludzi walczy przez całe swoje życie i poświęca je, aby dorobić się dóbr materialnych. My walczymy, by zbudo­wać Nowy Świat i Nową Erę. Czy Poli­tyczny Żołnierz może żałować poświęce­nia widzianego w tym świetle? Rene Guenon komentuje to tak: „Nie ma powodu do rozpaczy. Nawet jeśli nie ma nadziei na osiągnięcie widocznych rezultatów, zanim świat współczesny załamie się pośród kata­strofy, to i tak nie jest to powód, aby nie podejmować dzieła, którego rozmiar wykra­cza daleko, poza obecne czasy. Ci, którzy mogliby ulec pokusie rozpaczy powinni zro­zumieć, że nic doskonałego w tym duchow­nym porządku nie może być kiedykolwiek stracone. Zamieszanie, błąd i ciemność mo­gą tylko pozornie wyjść na światło dzienne i tylko w sposób efemeryczny. Nic nie może uzyskać przewagi wobec sił prawdy”.

Spójrzmy teraz na fakty z naszej sytua­cji, które muszą zostać usunięte, jeśli nasza walka ma się powieść. Walka narodowo-rewolucyjna cierpi od plag: per­sonalnych nieporozumień, kłótni, plotek, braku oddania i aktywności w sprawach finansowych, niechęci do szerzenia pro­pagandy we wszystkich miejscach i o każ­dym czasie, tendencji do obierania złych priorytetów, itp. Każdy z czytelników mógłby jeszcze coś dodać do tej listy słabości. Spójrzmy krótko na każdy z tych problemów.

Wspólnota narodowa składa się z du­żej liczby ludzi o różnych postawach i uzdolnieniach. Jest zatem nieuniknione w rzeczywistym świecie, iż ludzie skazani są na walkę między sobą, jeśli ktoś nie zgadza się z kimś innym. Jedną rzeczą jest nie zgadzać się, co do fundamentalnych aspektów naszego światopoglądu. Takie sprawy może rozwiązać tylko kierownic­two Narodowej Rewolucji, którego obo­wiązkiem jest zachowanie czystości na­szej wizji. Dużo częstsze są jednak przy­padki, że nieporozumienie dotyczy spraw trywialnych, a próbuje się przy tym stwo­rzyć wrażenie, że chodzi o coś rzeczywiś­cie ważnego. Autor widział przez lata nieporozumienia co do drużyn piłkar­skich, kobiet, lokali, mód, gustów muzy­cznych, itd. Lista jest nieskończenie długa i tyleż nudna. Byłem również świadkiem, że takie sytuacje mogą prowadzić jednego, czy też obu ludzi do porzucenia walki narodowo-rewolucyjnej.

Kto wygrywa? Nikt, oprócz naszych wrogów. Zyskują oni zawsze na osłabie­niu Narodowej Opozycji. Utrata aktywi­stów ma niezliczone reperkusje, z których najważniejszą jest wpływ na morale. Dla­tego wszyscy Polityczni Żołnierze muszą zrozumieć, że ta walka, to nie zwykłe sprzeczki. Nie jest ważne, czy Ty lubisz mnie, czy ja Ciebie. Ważna jest nasza wspólna lojalność wobec wyższego dob­ra, które ma pierwszeństwo przed nami. Wszelki osobisty spór może zostać zażeg­nany w atmosferze akceptacji obowiązku wobec przyszłych pokoleń, obowiązku pozostawienia im świata lepszego, niż ten, który my odziedziczyliśmy. Kłótnie i plot­ki są faktami ludzkiej natury, ale to nie znaczy, iż musimy po prostu je akcep­tować. Zbyt często współpracownicy kłó­cili się w obecności nowych członków, bądź innych ludzi. Jaki jest tego efekt? Dla nowego działacza, który przyszedł tryskając entuzjazmem i chęcią zrobienia czegoś, może to być śmiertelny powiew. Przyłączył się, by służyć Narodowi, a nie wysłuchiwać dziecięcych kłótni. Jego mo­rale może ulec takiemu uszczerbkowi, że osłabi to jego entuzjazm, czego konsek­wencją będzie strata dla naszej walki. W społeczeństwie może to doprowadzić tylko do rozczarowania i zdyskredytowa­nia naszej sprawy. Jeśli – jako prześladowana mniejszość – nie możemy wytrwać razem w walce, to jaką możemy mieć nadzieję budując Nowy Porządek Społeczny? Wszyscy kłócą się i plotkują, rozpowszechniają pogłoski – ale nad­szedł czas, aby to opanować, gdyż jest to luksus, na który nie możemy sobie po­zwolić. Każdy, kto trwa w tej niszczyciel­skiej działalności, musi być uważany za wroga Rewolucji Nacjonalistycznej i wy­łączony z naszych szeregów. Niezależnie od tego, kto to jest. Sprawa zawsze musi mieć pierwszeństwo.

Brak poświęcenia i działalności w spra­wach finansowych nie jest niczym no­wym, ale musimy walczyć, aby stał się przeszłością. Mogą istnieć dwie jego przy­czyny: ignorancja lub nieprzydatność. Walka o narodowe przetrwanie jest wal­ką na śmierć i życie, której wynik wpłynie na każdego — niezależnie od tego, czy jest „konformistą”, czy „dysydentem”. Tylko ślepiec nie widzi, że jesteśmy świadka­mi niszczenia naszych krajów. Ci ślep­cy traktują tę walkę, jako hobby —jako coś, czemu poświęcasz jeden wieczór w miesiącu. I uważają, iż za to poświę­cenie Twoja wspólnota powinna być wdzięczna.

Każdy w Ruchu może zrobić coś więcej w ten, czy inny sposób. Działalność nie oznacza tylko kręcenia się na zebraniach. Oznacza też pisanie do prasy, biuletynów Ruchu, bycie oficerem w lokalnej jedno­stce, budowanie życia społecznego w Ru­chu, szkolenie w grupie, dawanie zachęty tym, którzy tego potrzebują, ustanawia­nie kontaktów z lokalną społecznością itd. Lista nie ma końca, gdyż ciągle jest coś do zrobienia. Z brakiem poświęcenia w sprawach finansów można się łatwiej uporać. Dlaczego ci, którzy mają naj­mniej, dają zawsze najwięcej? Po prostu dlatego, że doświadczają bezpośrednio rzeczywistości i mają bodziec, by ją zmie­nić. Proporcja pomiędzy kwotami, które otrzymujemy od bezrobotnych a tymi, które otrzymujemy od dobrze zarabiają­cych jest nierównomierna. Jest wielu ludzi z popłatnymi zawodami, którzy wpłacają jedynie marne grosze. Oczywiście, tacy ludzie tkwią w obu światach. Chcą za­trzymać możliwie jak najwięcej pieniędzy na cele, które nie są niezbędne, ponieważ zainfekował ich duch współczesnego świata, który ceni tylko dobrobyt. Z dru­giej strony, chcą uczestniczyć w nowej przyszłości. Istnieje jednak naga prawda: albo jesteś za tym światem, albo za na­szym. Nie ma nic pośredniego: jesteś z nami, albo przeciwko nam. Jeśli jesteś z nami, to musisz całkowicie odrzucić ten świat i jego etos. Musi się to wyrazić w poświęceniu, działalności i dawaniu z siebie wszystkiego.

Christopher Dawson, w książce „Reli­gia w nowoczesnym świecie”, mówi: „Sztuczna propaganda jest gorzej, niż bezużyteczna. Propaganda może bowiem przekonywać tylko wtedy, gdy zawiera prawdziwą wiarę i entuzjazm”. Jest to prawda, zarówno co do propagandy my­śli, jak i propagandy czynu. Wydaje się, że nadchodzi czas w życiu Politycznym Żoł­nierzy, gdy impuls rozpowszechniania się słowa, pozyskiwania nowych zwolenni­ków dla sprawy osłabnie tak, że o ile nie poddadzą się, to będą posuwać się z mo­zołem. Winien temu jest fakt, że zapomi­namy, jak jesteśmy uprzywilejowani — ponieważ zaufaliśmy Prawdzie i staliś­my się jej strażnikami. Powiedziano, że poufałość rodzi wzgardę — i jest to oczywistą prawdą tyczącą się tych, którzy dają mniej, niż 101% energii, aby propa­gować naszą wiarę. Są dwa aspekty tego problemu. Po pierwsze, nasi aktywiści są rutynowi w przekazywaniu naszej propa­gandy. Jest wiele sposobów mówienia ludziom prawdy poza sprzedażą czaso­pism i kolportowaniem ulotek — choć te są bardzo ważne. Powinniście użyć swojej wyobraźni, aby uzyskać coraz to lepsze metody komunikacji. Jest wielu ludzi na szczeblu lokalnym, którzy mają zdolno­ści, ale ich nie wykorzystują. Musi się to zmienić, jeśli nasza sprawa zasługuje na zwycięstwo. Drugim aspektem tego prob­lemu jest to, że nasi często nie mają właściwego nastawienia do czytania ksią­żek. Wiedza jest siłą, źródłem inspiracji i motywacji. Jeśli nie opierasz się na takich źródłach, to nie będzie zaskocze­niem, jeśli Twój zapał obumrze. Jesz i pijesz, aby utrzymać swoją cielesną siłę. Musisz również czytać i pojmować, aby Twoje morale i entuzjazm pozostawały w szczytowej kondycji. Zaadoptuj posta­wę św. Bernardyna tyczącą książek, a nie zabłądzisz: „Kochaj książki, a będziesz w kontakcie z wielkimi ludźmi przeszłości. Ty będziesz mówił do nich, a oni do Ciebie. Usłyszą Ciebie, a Ty usłyszysz Ich i będziesz czerpał z tego wielką przyjemność”.

Przestudiujmy wreszcie problem fał­szywych priorytetów, gdyż poprawa tych błędów przekształci moc naszej walki nie do poznania. Stawianie jakiś spraw po­nad walkę narodowo-rewolucyjną ma je­dną, główną przyczynę: fundamentalne nierozumienie natury naszej walki. Natu­ralnie, jeśli traktujemy ją jako rozrywkę bądź hobby, to nie będzie zaskoczeniem, że najbardziej trywialna alternatywa ze­pchnie ją na drugi plan. Jeśli jednak Sprawa jest centrum życia, to wszystko nabierze właściwych perspektyw i propor­cji. Ludzie chętnie wytężają siły i poru­szają niebo i ziemię, aby zarobić nieco więcej pieniędzy, które marnują szybko na piwo, papierosy, czy wideo. Nie są jednak skorzy, aby poświęcić choć część energii sprawie obrony życia Narodu. Cała nasza historia, tradycja i kultura nie są warte kolejki drinków lub paczki papierosów. Doszliśmy do kresu drogi i tylko można mieć nadzieję, że Łaska Boża wyzwoli nas z naszej nędzy raczej wcześniej, niż później.

Złe priorytety przybierają różne kształ­ty i formy. Oto kilka z nich do roz­ważenia. Seminarium odbywa się tego samego dnia, co impreza u znajomych. Ruch na tym traci. Kolportaż przewidzia­ny między 19.30 a 21.00, kończy się o 20.30, gdyż jest trochę za zimno i ludzie wolą posiedzieć przy piwie. Manifestacja, po­myślana jako pokaz siły, wymagający obecności każdego aktywisty, załamuje się, gdyż trwa mecz piłkarski. Sport oka­zuje się ważniejszy, aniżeli walka narodo­wa. Chodzenie od drzwi do drzwi — co jest częścią misjonarskiej działalności Politycznego Żołnierza — zostaje odłożone, gdyż koliduje z serialem telewizyjnym. Być może, wspólną przyczyną tych złych priorytetów jest to, że mówimy, iż coś może zaczekać do jutra. Mówimy, że mamy nieskończenie wiele czasu do dys­pozycji, choć oczywistym faktem jest, iż jest odwrotnie. Jak myślicie: jak długo Wasz kraj może być maltretowany, zanim odda ducha i umrze? Jest tak wiele do zrobienia i tak niewiele czasu. Sprawy nie mogą czekać do jutra! Być może zbyt wiele rozpisuję się na ten temat, lecz musimy pozbyć się samozadowolenia, które ma zbyt wielu z nas — pewności, że Jutro należy do nas. Będzie tak tylko wtedy, gdy dzisiaj stworzymy grunt dla zwycięstwa. Wszystkie wymienione błędy — a jestem winien tak samo, jak i każdy inny — muszą zostać usunięte z naszej drogi życiowej. Nasze doskonalenie się nie jest tylko wyborem — jest koniecz­nością życiową.

Tekst ukazał się w wydawanym przez Instytut Norwida piśmie Szczerbiec, którego autor jest stałym współpracownikiem. Przedruk wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone. Pismo do nabycia: http://www.archipelag.org.pl/

Podobne teksty

TagiTagi: , , , ,