17.07.2010: Warszawiacy przeciwko zboczeńcom

Miało być 40 tysięcy, było cztery i to wliczając kilkuset osobową delegacją warszawskiej policji i zagon dziennikarzy z pół Europy i kawałka świata. Po raz kolejny zapowiedzi najazdu homosiów na stolicę Polski okazały się mocno przesadzone.

 

Zwolennicy promocji zboczeń i ich pacjenci zebrali się tuż przed godziną 13. na Placu Bankowym, tuż pod siedzibą prezydent Hanny Bufetowej. Ale nie dane im było ruszyć - zorganizowana ad hoc grupa kilkudziesięciu warszawiaków skutecznie zablokowała ul. Marszałkowską. Dopiero interwencja białych kasków odblokowała przejście - przy okazji policja zatrzymała przynajmniej jednego zboczeńca z zapasami narkotyków, i kilku bardziej krewkich warszawiaków, którzy wdali się w całkiem uzasadniony spór z mundurowymi. Nie był to koniec problemów reklamowanej na świat cały Parady EuroPride.

 

Potężny upał sprawił, że homosie padali jak muchy w krowie łajno, a karetki nie nadążały ze zbieraniem walających się na poboczu. Jedynie pasażerowie pedalskich busów, zabezpieczeni zgrzewkami z napojami wykazywali jako taki entuzjazm - wśród nich Ryszard Kalisz, sierżant Garcia ruchu postkomunistycznego, grubszy, głupszy i mniej sympatyczny niż jego filmowy pierwowzór z serialu "Zorro". Stojący gdzieniegdzie na poboczu warszawiacy na widok wlekących się, jak armia Napoleona spod Moskwy, noga za noga zboczeńców, żałośnie dmiących w plastikowe trąbki pukali się w czoło lub bardziej dosadnie wystawiali środkowy palec do góry. Na skrzyżowaniu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej kondukt "przywitała" kilkudziesięcioosobowa grupa członków i zwolenników NOP.

 

Nacjonaliści dość skutecznie przekrzykiwali ziejących z wyczerpania homosiów, wnosząc okrzyki "Wielka Polska Katolicka", "Chłopak, dziewczyna - normalna rodzina", "Pedofile, pederaści to są Unii entuzjaści" i inne, równie barwne. Symbolicznym elementem imprezy stał się wynajęty przez homoseksualistów przedwojenny, elegancki samochód, pomalowany na świeżutki, różowy kolorek. Auto odmówiło współpracy przy ul. Świętokrzyskiej, tu przy stanowisku bojowym NOP. A po podniesieniu maski oczom widzów ukazał się kawał zardzewiałego żelastwa w miejscu, gdzie normalnie jest silnik. I to jest cały obraz tzw. ruchu homoseksualistów. Z zewnątrz elegancka, "firmowa" szminka, ale jak to dobrze potrzeć, to zostaje tylko nic nie warty szmelc.

 


© 2003, 2004, 2005, 2006 Narodowe Odrodzenie Polski. Przedruk części lub całości materiałów dozwolony tylko za zgodą redakcji.