10.11.2006: Warszawa: Odsłonięcie pomnika Romana Dmowskiego

W dn. 10. listopada wreszcie stanął w Stolicy pomnik współtwórcy polskiego Ruchu Narodowego, Romana Dmowskiego. Pomnik ufundowało Miasto, przeznaczając nań ponad pół miliona złotych. Uroczystość odsłonięcia monumentu przewidziana była pierwotnie na dzień 11 listopada, jednak w wyniku dziwnych machinacji działaczy LPR (członków Społecznego Komitetu) uroczystość przyspieszono o jeden dzień – praktycznie ukrywając tę informację przed opinią publiczną. Jednak dzięki akcji Biura Informacyjnego NOP i portalu nacjonalista.org udało się datę imprezy upowszechnić.

 

I na uroczystość stawiło się kilkaset osób, w tym delegacja warszawskiego oraz pomorskiego NOP. Pojawili się również komuniści, którzy wmieszali się w tłum narodowców. W pewnym momencie usiłowali oni zakłócić przebieg uroczystości – wznosząc w górę idiotyczne transparenty i obrzucając Polaków wyzwiskami. Jednego z prowodyrów obezwładnił Grzegorz Krawczyński, przew. Oddziału warszawskiego NOP, a kilku innych nopowcy przepędzili spod pomnika.

 

Kolejnym zgrzytem było zachowanie Ryszarda Walczaka, LPRowskiego radnego powiatowego z podwarszawskich Ząbek, który próbował wymusić na działaczach NOP usunięcie naszego transparentu. Kiedy został wyśmiany (twierdził na przykład, że to on ufundował pomnik!), usiłował skłonić policjantów do zaatakowania nacjonalistów. Nie pierwszy to raz LPR sięgnęła przeciwko NOP po milicyjna pałkę – biorąc pod uwage przeszłośc wielu jej liderów nie dziwi to wcale. Warto odnotować, że działacze Komitetu Społecznego po uroczystościach urządzili sobie luksusowy bankiet w pobliskim „Akwarium”. Ciekawe, z jakich pieniędzy opłacono zabawę – może z obywatelskich wpłat na pomnik? Ostatecznie za monument zapłaciła Warszawa, a ludzie z całego kraju „na Dmowskiego” wpłacali, wpłacali... A rozliczeń, podanych do publicznej wiadomości, jak nie było, tak nie ma. Biorąc jednak pod uwagę organizację bankietu stwierdzić trzeba, że pieniędzy na głupoty nie wydano na pewno. Ostatecznie i alkohol i przekąski należały do tych z „górnej półki”. Zabrakło jedynie kawioru.

 


Towarzysz Walczak (LPR) w antynacjonalistycznym uniesieniu, tuż przed rozmową ze swoimi przyjaciółmi z milicji.


© 2003, 2004, 2005, 2006 Narodowe Odrodzenie Polski. Przedruk części lub całości materiałów dozwolony tylko za zgodą redakcji.