27.06.2005: Wrocław mówi zboczeńcom „do widzenia”

Godziny popołudniowe. Przed wrocławską filharmonią zbierają się działacze Narodowego Odrodzenia Polski. Za kilka godzin ma wystąpić grupa muzyków ze Stanów, specjalizująca się w zabawach homoseksualnych. Poziom muzyczny, sądząc po tym, co udostępniono melomanom, mierny, ale to przecież... GEJE! A gej, jak teraz nazywa sie dotkniętych chorobą homoseksualną, to wiadomo: fajny gość jest. I już! Zbiera sie policja, nadciągają dziennikarze. I pytania, szeptane, zadawane nopowcom non-stop: będziecie bili?!?!? NOP jednak nie bije, NOP się śmieje. Wesołość wzbudza kilkuosobowa grupa anarchistów z niewielkim przkonaniem opowiadająca się za „tolerancją” dla dewiantów (prawda jest taka, że tyłem do homoseksualistów nie chcą odwracać się i lewacy, bo a nuż...). W tym czasie telewizja trabi: sprzeciw, protest.. Polsat relacjonuje: NOP okupuje filharmonię. Okupacji nie ma, a filharmonia świeci pustkami. Poza zadeklarowanymi homosiami i garstką liberalnych oszołomów nie ma chętnych, by uczestniczyć w koncercie.

Gapie skandują z nopowcami. Tak, Wrocław promocji homoseksualizmu sobie nie życzy. Teraz i na wieki wieków.


© 2003, 2004, 2005, 2006 Narodowe Odrodzenie Polski. Przedruk części lub całości materiałów dozwolony tylko za zgodą redakcji.