Start » Wiadomości » VIII Marsz Patriotów – Rewolucja jelitowa „Gazety Wyborczej”

VIII Marsz Patriotów – Rewolucja jelitowa „Gazety Wyborczej”

VIII Marsz Patriotów tuż tuż, nie mogło więc zabraknąć i towarzyszącej nam niezmiennie „Gazety Wyborczej” i dotkniętego od niepamiętnych czasów kompleksem nopowskim redaktora (tak to się nazywa) Harłukowicza. Ów Garkotłukowicz (zabawne miano, które przylgnęło do niego w środowiskach politycznych), jak co roku „uderzył”. W artykule z dnia 25.10.2017 r. pt. "CHROBRY ODBITY NARODOWCOM" reklamuje niejakiego Roberta Wagnera (okolice Nowoczesnej, truchła SLD i KOD), który zarezerwował sobie pomnik Bolesława Chrobrego, by tam nie doszli nacjonaliści. Harłukowicz szumnie wieści, iż będzie to ”kontrmanifestacja” przeciwko tym, którzy tam... nie przyjdą. Zaprawdę, tylko w głowie redaktora (nazwa w tym wypadku umowna) „Ha” może powstać taka oto myśl, że kontr-manifestowanie polega na staniu kilku biedaków w miejscu, przytupywaniu z zimna i patrzeniu na przejeżdżające samochody... Sama postać wspomnianego Roberta Wagnera pojawia się zresztą przy okazji wrocławskiego 11 Listopada nie po raz pierwszy. W ubiegłym roku również zarezerwował sobie okolice pomnika Chrobrego, by dać „odpór faszyzmowi”, sam jednak nie zamierzał się pojawić, gdyż, jak wyznał „Gazecie Wyborczej”: „nie chce zostać pobity” („GW”, wersja internetowa z dn. 25.10.2016). Za jego przykładem poszli rewolucyjnie czujni koledzy i również pozostali w domu.

Nie licząc mistrza home-sitingu, Wagnera, Harłukowicz stanął przed innym, dla niego nierozwiązywalnym pytaniem. Dlaczego tegoroczny Marsz Patriotów nie będzie jedynie jednorazowym spacerem po Wrocławiu. Zapowiedziana przez NOP dekoncentracja działań - szczegóły TUTAJ - zamąciła mu w głowie jeszcze bardziej. Próbował zatem zrozumieć po swojemu.

W tekście powołuje się na ANONIMOWEGO informatora z Urzędu Miasta i przytacza jego rzekomą wypowiedź na temat Marszu Patriotów i innej akcji, zgłoszonej później: „Jako że profil obu manifestacji jest podobny, zaproponowaliśmy organizatorom – mówi tajny współpracownik Harłukowicza - połączenie marszów w jeden. Spotkało się to z kategoryczną odmową przedstawiciela NOP, który stwierdził, że jego organizacja nie chce mieć nic wspólnego z panem Międlarem”.

O ile zwykle machamy ręką na konfidentów „GW”, zazwyczaj osoby wymyślone przy wieczornej kawce pitej na Placu Solnym, o tyle teraz, wywołani z naszego miana, zareagowaliśmy. Uczynił to Grzegorz Stemler, szef dolnośląskich struktur NOP. W piśmie, skierowanym drogą mailową do p. Agaty Bukowskiej z urzędu miejskiego, G. Stemler stwierdził m..in.:

„1. Jako jedyna osoba informująca o zamiarze przeprowadzenia przez Narodowe Odrodzenie Polski VIII Marszu Patriotów kontaktowałem się (telefonicznie i mailowo) wyłącznie z p. Agatą Bukowską. Ani razu tematem uzgodnień nie było łączenie VIII Marszu Patriotów z jakąkolwiek inną inicjatywą.

2. Ponadto, zapowiadany przez WPN Marsz 11 listopadowy został zgłoszony PO naszym, w związku z czym nie mogło być nawet z nami mowy o "łączeniu inicjatyw", ponieważ inicjatywa NOP była JEDYNĄ w tym momencie.

3. Tym samym rozmowa na temat pana Międlara i jego inicjatywy (której w tym momencie nie było) prowadzona być nie mogła.

4. Wreszcie, przedstawiciele NOP nie mają w zwyczaju rozmawiać o sytuacji politycznej z urzędnikami, których zadaniem jest realizowanie uprawnień ustawowych służbie obywateli.”

Jak wiadomo, żelazo trzeba kuć, póki gorące, dlatego chwilę po wysłaniu maila, Grzegorz Stemler połączył się z funkcjonariuszką Ratusza, Agatą Bukowską, telefonicznie. Urzędniczka, która zdążyła zapoznać się już z pismem NOP, wpadła w histerię i przyznała, że to ona jest owym informatorem Harłukowicza, ale o żadnym wątku z Międlarem nic mu nie mówiła, że to co tam jest napisane, to nieprawda...

W tym momencie, z szacunku dla płci pięknej, opuszczamykurtynę milczenia nad rozhisteryzowaną niewiastą i podsumowujemy, średnio inwazyjnie, konfabulacje Harłukowicza.

Informacje o zgromadzeniach publicznych są jawne, i nic nie stało na przeszkodzie, by pismak z „G. Wyborczego” po prostu zadzwonił do Ratusza i bez tworzenia otoczki tajemnicy (anonimowy informator) - informacje pożądane uzyskał. Ba! Może to zrobić dosłownie każdy obywatel tzw. RP. Tutaj sprawa jest prosta: Harłukowicz mógł sobie (zasłaniając się anonimowym donosicielem) dowolnie pofantazjować, co też bez żenady uczynił. Taki to towarzystwo ma styl, żałosny, ale bez wątpienia charakterystyczny i rozpoznawalny. Jednak rodzi się w związku z tym inne pytanie: czy urzędnik Agata Bukowska była jego „sygnalizatorem” (mówiąc po pisowemu) tylko teraz, czy jest nim generalnie, i stąd, dodatkowo, wynika ta wstrzemięźliwość w ujawnianiu jej nazwiska? Tego nie wiemy i w sumie mało nas to obchodzi. Piszemy o tym jednak z pewną satysfakcją, bo problem ma z tym wyłącznie Dutkiewicz. Albowiem tajni współpracownicy z grona urzędniczego, donoszący nawet do zaprzyjaźnionej (w tym momencie) gazety, to jednak dla jego władzy potencjalnie duże zagrożenie. A my mu problemów oczywiście życzymy jak najwięcej. I takich Garkotłukowiczów sprzedających własnych informatorów również.

Podobne teksty

TagiTagi: , , , , , , , ,