"Jestem niewinny" - pokrzykiwał Henryk W. ps "Rączka" do działaczy NOP, którzy przy bloku, w którym zamieszkuje ów utrwalacz władzy ludowej prowadzili akcję "Uwolnić Toruń od czerwonych oprawców". Kiedy jednak pojawił się wezwany przez rodzinę "Rączki" zmotoryzowany oddział milicji, były funkcjonariusz bezpieki zrobił się konkretniejszy: "Kto się mną interesuje, długo nie żyje". Nacjonaliści nie padli jednak trupem, co najwyraźniej zaskoczyło Henryka W., bo zniknął szybciej, niż akta "Bolka" z archiwum MSW.
93-letni Henryk W. ps. „Rączka” został w 2013 roku skazany przez Sąd Rejonowy w Bydgoszczy na cztery lata więzienia. Oficer bezpieki oskarżony był o znęcanie się nad więźniami w 1945 r. W. nie stawiał się jednak na rozprawy sądowe, tłumacząc to złym stanem swojego zdrowia. Prokuratura żądała dla niego sześciu lat więzienia, obrona natomiast całkowitego uniewinnienia. Stanęło na wyroku czterech lat pozbawienia wolności, który jednak nie jest prawomocny.
„Rączka” jest m.in. odpowiedzialny za śmierć ks. Pacewicza. Pod koniec marca 1945 roku wraz ze swoimi kompanami, poćwiartował ciało księdza Wacława Pacewicza, który od 11 marca był przetrzymywany w bydgoskiej siedzibie UB. Według Konstantego Kielicha, pracownika UB, kawałki ciała zostały umieszczone w worku, a następnie wyrzucone do Brdy.
Oprócz morderstwa Pacewicza, „Rączka” ma na swoich rękach także krew Żołnierzy Wyklętych. Po wojnie Henryk W. został szefem wydziału ds. walki z bandytyzmem w bydgoskim WUBP. Brał on udział likwidacji grup niepodległościowych, w tym oddziału Zygmunta Edwarda Szendzielarza, ps. „Łupaszka”.
[email protected] Wstąp do NOP – wypełnij formularz rekrutacyjny