Start » Ważne, Wiadomości » Wierzyć, walczyć, być kobietą – wywiad z działaczką NOP

Wierzyć, walczyć, być kobietą – wywiad z działaczką NOP

Coraz większe zaangażowanie kobiet w działalność formacji narodowych jest faktem w całej Europie. To niewątpliwie cieszy, gdyż płeć piękna,  biorąc udział w kreowaniu wizerunku oraz ideowego oblicza Ruchu, może skutecznie zachęcać kolejne grupy społeczne do konkretnej pracy dla narodu i ojczyzny w ramach organizacji nacjonalistycznych . Przedstawiamy wywiad z wieloletnią działaczką NOP.

foto_maria-590x392

Od dłuższego czasu jesteś związana z Narodowym Odrodzenie Polski. Dlaczego?

Ponieważ, jest to jedyny ruch ideowo-polityczny, który spełnia wszystkie moje oczekiwania, co do tego jak ma wyglądać państwo polskie, czyli: suwerenne – bez UE i jej biurokracji, ingerencji jakichkolwiek obcych państw w sprawy polskie, wolne od bezzasadnie wysokich podatków od dochodów, podatków pośrednich jak np. VAT, gdzie obecnie okrada się ludzi bezkarnie prawie z wszystkiego. Państwo Polskie, gdzie rządzący nie są bezkarni, czyli nie są objęci jakimikolwiek immunitetami, gratyfikacjami z powodu zajmowanego stanowiska. Praca dla narodu powinna być prawdziwą służbą, a nie tak jak teraz – „góra” ma wszystko, lud nie ma co jeść. Poza tym, po co nam niemal 500 osłów, którzy od 1989 roku tylko na nas pasożytują? Dla uczciwego człowieka zamiast lepiej, jest tylko gorzej – wszechobecna drożyzna, bezrobocie itd. Ten „złoty wiek” biurokracji, okradania nas, drożyzny, bezrobocia wreszcie skończy się, gdy Narodowe Odrodzenie Polski uzyska społeczne poparcie.

Gratulujemy obronienia pracy magisterskiej z kulturoznawstwa w zeszłym roku. Kierunek studiów chyba też nie był przypadkowy?

Dziękuję. Moim marzeniem zawsze było przysłużyć się Ojczyźnie. Poszłam na studia kulturoznawcze, bo byłam przekonana, że pomogą mi, nauczą mnie, jak chronić kulturę swojego kraju; teraz wiem, że rzeczywistość bardzo weryfikuje marzenia. Być może gdybym wybrała studia w innym mieście pewnie program studiów wyglądałby inaczej. Rozczarowałam się, ale też nie mogę powiedzieć, że zmarnowałam 5 lat.

Właśnie, dziś w Polsce brakuje miejsc pracy dla humanistów, a instytucje kulturalne borykają się często z poważnymi problemami, czyż nie?

Dzisiaj jest w ogóle trudno magistrowi znaleźć pracę nawet w sklepie z butami. Wszędzie wymagane jest doświadczenie. Instytucje kulturalne w Polsce funkcjonują słabo, gdyż nie uzyskują od państwa odpowiedniego dofinansowania – bardziej dba się o promocję wydarzeń związanych z masową kulturą, bowiem takie jest zapotrzebowanie społeczeństwa – na kicz i tandetę.

Tytuł Twojej pracy magisterskiej to: „Bitwa Warszawska – między historią a mitem”. Za pewne możesz coś powiedzieć o polskiej „mitomanii”?

W swojej pracy magisterskiej podjęłam się próby oceny postaci Piłsudskiego, także z negatywnej perspektywy. Zależało mi na tym, aby ukazać prawdę tamtych wydarzeń z sierpnia 1920 roku, poprzez badanie różnych źródeł historycznych i literackich.

Co do polskich mitów, a dokładnie poglądów mitopodobnych, to  Roland Barthes, francuski filozof, twierdził że oprócz „starej mitologii” funkcjonuje także nowa forma mitopodobna, którą określił jako mitologia codzienna, która wywodzi się z kultury masowej. Ważny wpływ na kształtowanie poglądów mitopodobnych mają reklamy czy chociażby sprawy polityczne. Według Barthes’a dzisiejsza mitologia ewoluowała w swego rodzaju propagandę i trend; wystarczy przyjrzeć się postaciom, zaliczanym do kanonu bohaterów narodowych dzisiejszej RP – postać Józefa Piłsudskiego otoczona jest wręcz kultem, za sprawą środowisk przychylnych Marszałkowi (dawniej środowisko w Anglii, gdzie utworzono Instytut J.P., dziś m.in. PiS), a każda próba weryfikacji faktów historycznych z tamtego okresu jest potępiana, a badaczy i przeciwników teorii Piłsudskiego jako bohatera narodowego określa się mianem „antypolaków”, itd. Dzisiaj podobny problem stanowi postać Lecha Wałęsy czy Lecha Kaczyńskiego. Każda chęć negatywnej oceny tych postaci spotyka się z wielkim oburzeniem zarówno prawicowców, liberałów, czy lewicowców (nie mówiąc już o opinii publicznej), którzy uniemożliwiają badaczom poszukiwanie obiektywnej prawdy, uciekają się do gróźb, np. Wałęsa straszy prawnikami, jeżeli ktokolwiek ośmieli się podważyć jego autorytet, a środowisko wytworzone po wydarzeniach z kwietnia 2010, funkcjonujące na kształt sekty, wszędzie doszukuje się teorii spiskowych, (co jest typowe dla wielu środowisk prawicowych) i jest w stanie zmiażdżyć, zniszczyć czy wyzywać każdego przeciwnika „świetlanej postaci L. Kaczyńskiego”. W ogóle, co do Smoleńska, to poglądem mitopodobnym, moim zdaniem, jest nazwanie tych, co zginęli w katastrofie, elitą. Dla mnie byli to zwykli ludzie, którzy po prostu sprawowali urzędy państwowe, do elity nie zaliczyłabym wielu. Cenię Annę Walentynowicz, którą najpierw gnębił system komunistyczny, potem zwolennicy okrągłego stołu, bowiem odważyła się mówić prawdę o wydarzeniach z 1989 roku jak i ośmieliła się skrytykować Wałęsę. Poza tym, uważam, że to niesprawiedliwe, iż rodziny ofiar dostały tak duże odszkodowanie. Czy kiedy przeciętnemu Kowalskiemu ginie rodzic, np. w wypadku samochodowym, dostaje od państwa kilkadziesiąt tysięcy złotych odszkodowania? Czy zazwyczaj nie przysługuje mu nawet renta rodzinna?

Jak oceniasz ze swojej perspektywy stan kultury w demoliberalnej III RP? Czy wulgarność i obsceniczność to dziś jedyna forma zaistnienia dla pseudoartystów?

Żyjemy w epoce, gdzie konsumpcjonizm, materializm determinuje życie przeciętnego człowieka. Każdy z nas został wciągnięty w masową kulturę, bo każdy z nas marzy o lepszym życiu, wyglądzie, etc. Już Witkacy w 1918 roku przewidział, że sztuka będzie dążyć do rozkładu. Poza tym już na początku XX wieku uważał, że następuje demokratyzacja sztuki, czyli sztuka stała się: łatwo dostępna, rozpowszechnia się i przenika dzięki mieszaniu się różnych kultur, dzięki przyspieszonemu trybowi życia, rozwoju techniki, czyli wielu ludzi niegodnych miana artystów zostaje np. malarzami czy literatami. Sztuka dzisiaj musi szokować, chociaż z tym też bywa różnie, bowiem dzisiaj człowieka trudno czymś tak naprawdę wzburzyć i wywołać emocje, chyba, że artysta poruszy tematykę związaną z religią, a dokładnie sprofanuje krzyż lub któryś z symboli religijnych. Wtedy odzew ze strony odbiorców gwarantowany, co powoduje dyskusje z udziałem opinii publicznej, potem sprawa trafia do sądu i wyrok zależy od „wrażliwości artystycznej sędziego” (wg opinii publicznej), a tak naprawdę od tego czy jest wierzący czy nie. Wulgarność i obsceniczność to na pewno nie jedyna forma zaistnienia współczesnych artystów (lub ludzi którzy siebie takim mianem określają), gdyż tak jak mówiłam wcześniej, ludzi już nic nie jest w stanie za bardzo zszokować, bowiem z pornografią, profanacją symboliki religijnej stykają się na co dzień w prasie, TV, bilbordach, reklamach, radio, etc. społeczeństwo nastawione na konsumpcjonizm i materializm popadło w znieczulicę i obojętność; dziwię się, że jeszcze co niektórzy interesują się poczynaniami współczesnych artystów. Myślę, że w Polsce najwięcej pseudoartystów możemy zaobserwować w dziedzinie muzyki czy pośród aktorów. Teledyski ociekają pornografią; wcale nie musisz mieć świetnego głosu, żeby zaistnieć na scenie. Wystarczy, że się rozbierzesz, popełnisz jakieś faux pas w przeszłości (pokrąży w Internecie trochę pikantny filmik z twoim udziałem), albo masz super sprzęt i fachowców, którzy tak przerobią twoją barwę głosu, że już nigdy nie ośmielisz się wystąpić na żywo, tłumacząc chorym gardłem, niską temperaturą itd. Nie twierdzę, że wszyscy tak robią, ale niestety większość celebrytów tak zrobiła karierę. Co do aktorów. Jeżeli nie masz w rodzinie aktora, reżysera, itd. musisz naprawdę ciężko walczyć, żeby się przebić. Chyba, że wygrasz casting do jakiegoś serialu i jakimś cudem zabłyśniesz na szklanym ekranie. Osobiście bardziej cenię aktorów, który grają w teatrze niż w serialach; Kasia Cichopek, Natasza Urbańska ani Borys Szyc nie są dla mnie i nie będą wspaniałymi aktorami.

W dobie mass mediów popkultura dociera do każdego. Czy nacjonaliści powinni ją wykorzystać do szerzenia swoich idei? Jeśli tak, to jakie są szanse na upowszechnienie idei nacjonalizmu poprzez popkulturę?

Uważam, że nacjonaliści powinni szerzyć swoje idee także w popkulturze, wykorzystując do tego różne, nowoczesne środki, np. poprzez plakaty, ulotki, prasę, muzykę czy kino. Pole do popisu jest duże. Wystarczy się tylko zaangażować, znaleźć trochę czasu. Nie każdy jest grafikiem, ale może np. pisać świetne teksty, śpiewać, tworzyć poezję. Można przecież rozpowszechniać nacjonalizm pomagając przy organizacji różnych konferencji, imprez upamiętniających np. Narodowe Siły Zbrojne, itd. W dobie Internetu można tworzyć przeróżne blogi, filmiki na YT, udzielać się i dyskutować na forach. Społeczeństwo musi się edukować. Człowiek, który nie poszerza swojej wiedzy staje się martwy intelektualnie i ograniczony. Wiadomo, że na swojej drodze spotka się wielu przeciwników, ale zawsze warto komuś coś wytłumaczyć niż, np. wyzywać.

Na kierunkach humanistycznych, szczególnie tych powiązanych z kulturą, mówi się teraz wiele o tzw. płci społeczno-kulturowej („gender”), co wykorzystywane jest do promocji dekadencji, dewiacji, feminizmu. Jak lobby LGBT czy feministyczne ingeruje dziś w kulturę, oświatę?

Jesteśmy w UE, której urzędnicy lubią ingerować w różne dziedziny życia człowieka, zwłaszcza uderzają w te najważniejsze: rodzinę i edukację. Wystarczy, że w szkole jest wychowanie do życia w rodzinie, gdzie już najmłodszym przemyca się co to jest tolerancja, związek partnerski itd. Kiedy chodziłam do podstawówki, czy gimnazjum jeszcze nie byliśmy w UE, ale powoli przygotowywano kraj do tej aneksji. Obecnie „nauczyciele” potrafią już całkowicie otwarcie mówić np. o tzw. transseksualizmie jako czymś zupełnie normalnym. Czytałam o różnych absurdach czy zakazach, np. w jednym z kraju UE urzędnikom nie podobała się szopka betlejemska, a dokładnie postać Józefa, bowiem nie każdy ma ojca albo ma dwie matki lub dwóch ojców, a szopka przedstawia przecież tradycyjny model rodziny. Słowo „rodzice” poddawane jest także reinterpretacji. Rodzice to już nie matka, ojciec, ale może być dwóch ojców lub dwie matki, wg UE, oczywiście. Na studiach to wygląda już trochę inaczej, bowiem materiał, który się omawia wybierają wykładowcy. Można zawsze podyskutować, nie zgadzać się z czymś, polemizować z jakimś stwierdzeniem. Najwyżej zostanie się ocenionym przez grupę rówieśników jako nietolerancyjny ksenofob, islamofob lub po prostu katol, a w najgorszym wypadku (najczęściej zasłyszane) i zarazem najczęściej wykorzystywane to słowo: antysemita.

Media także mają swoją kulturę, a może współcześnie jej brak? Twoja specjalizacja to media i komunikowanie. Jak oceniasz poziom dziennikarstwa w Polsce? Czy coś należałoby zmienić?

Z pewnością poziom polskiego dziennikarstwa odbiega od profesjonalizmu, jeżeli włączam główny dziennik, gdzie prezenter ma wadę wymowy albo czytam artykuł w Gazecie Wyborczej, gdzie informacja napisana jest z błędem ortograficznym lub zawiera błędy stylistyczne, logiczne itd. Nie skupiam się na jednej gazecie, jeżeli chcę dokładnie zinterpretować podaną mi informację,  surfuję po rożnych portalach, internetowych wydaniach różnych gazet – czytam wszystko i przetwarzam. Razi mnie poziom dziennikarstwa zwłaszcza lokalnego – chodzi mi głównie o prasę, gdzie naprawdę czasami mam wrażenie, że Jasiu mógłby lepiej napisać dany tekst. Wielu dziennikarzy nie wie, co to jest obiektywizm. Swój pogląd miesza z treścią informacji zamiast umieścić go w komentarzu; odrzuca mnie ta wyraźna sugestywność wypowiedzi, że nadawca próbuje narzucić mi swój schemat myślenia. W Polsce sławą dziennikarską cieszy się Lis i Olejnik. Dla mnie są po prostu dobrymi manipulatorami skutecznie realizujący program systemu, mający na celu ogłupienie, oduczenie myślenia przeciętnego Kowalskiego; serwują papkę. Te debaty polityczne są paplaniną bez sensu, bo często nie niosą za sobą żadnej treści merytorycznej, ale przecież „prosty człowiek i tak nie zrozumie”. Poza tym te ataki dziennikarskie na kogoś kto ma odmienne zdanie, trzymanie z władzą, żerowanie na cudzym nieszczęściu, naśmiewanie się z kalek, czy wierzących, wyciąganie jakiś prywatnych brudów, a przede wszystkim to chamstwo – niestety na polskim gruncie realizuje i rozwija się wspaniale.

Teraz: kobiety a sprawa polska. Czy i dlaczego kobiety powinny angażować się i kreować ruch nacjonalistyczny?

Matka jest dla dziecka największym autorytetem, dlatego już od najmłodszych lat kobieta powinna wpajać swojemu dziecku miłość do Ojczyzny, poszanowanie dla wiary, tradycji, uczyć je historii. Kobieta niekoniecznie musi wojować z bronią w ręku. Może także udzielać się intelektualnie: pisać teksty, dyskutować, brać udział w manifestacjach, udzielać się na różnych forach i prezentować swoją radykalną postawę wobec pewnych spraw, np. w kwestii wiary czy problemów społeczno-politycznych. Jeżeli kobieta jest radykalna, jest pewna swoich racji i stanowi wzór do naśladowania dla swoich dzieci, czy też znajomych, rodziny, gdyż nie boi się powiedzieć prawdy, publicznie potępia zło; jest postrzegana jako silna, odważna, czyli posiada te cechy, których dzisiaj brakuje nie tylko kobietom, ale i mężczyznom. Poza tym powinna być wsparciem dla swojego mężczyzny; jeżeli mąż nie ma wsparcia w żonie trudno mu walczyć o dobro dla siebie i swojej Ojczyzny.

Dziękuję za rozmowę. Ostatnie słowo należy do Ciebie.

Skoro tak, to chciałabym zachęcić wszystkie kobiety, aby wstępowały w szeregi Narodowego Odrodzenia Polski. Wciąż jest mnóstwo do zrobienia dla naszego narodu. Myślę o skupieniu się z innymi działaczkami nad problemami społecznymi, zagadnieniami kultury itp. Poza tym, chyba przydałoby się dodać nieco więcej wigoru do naszego projektu formacyjno-kulturalnego – Instytutu Norwida. Z tego co wiem, obecnie powstaje także nacjonalistyczna fundacja, która zajmie się bezpośrednią pomocą dla naszych rodaków, a w planach są różne projekty społeczne. Pozdrawiam wszystkich polskich nacjonalistów i dziękuję za rozmowę.

***

Profil: Maria Durbajło, ur. 1986, kulturoznawca, współpracownik Dziennika Nacjonalista.pl, działaczka Narodowego Odrodzenia Polski, w latach 2011-2012 koordynator szczecińskiego oddziału NOP, w roku 2010 startowała z list NOP do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego.

Polecamy także artykuł Marii Durbajło zamieszczony na naszym portalu:

http://www.nacjonalista.pl/2011/01/26/barbie-jako-ikona-kultury-xxi-wieku/

Źródło: Dziennik Narodowo-Radykalny Nacjonalista.pl

Podobne teksty

  • Narodowy radykalizm na Twitterze
    Promocja idei to obowiązek każdego narodowego radykała. Obok tradycyjnych form (działalność wydawnicza, akcje ulotkowe i plakatowe, pikiety, manifestacje, kampanie wyborcze) w XXI ...
  • Narodowe Odrodzenie Polski w aplikacji Telegram
    Jak wiadomo, na facebooku wszystko co związane z NOP jest oficjalnie zabronione. To pierwszy przypadek w Polsce, iż serwis społecznościowy zakazuje na swojej platformie określonej ...
  • Szczerbiec – Na szlaku Idei (nr 162-163)
    162-163. numer „Szczerbca” ujrzał światło dzienne. Najpopularniejsze polskie pismo nacjonalistyczne, które pojawiło się na rynku po raz pierwszy w 1991 roku, niezmiennie bezkomprom...
  • Adam Gmurczyk: Niewolnicy kontra naród
    Polskie życie polityczne jest – i tu zgodzę się, co do konkluzji, z telewizyjnymi kaznodziejami demokracji – dwubiegunowe. Tyle że (i tu odstawiam gadające pustaki do komórki), p...
  • Facebook wypowiedział wojnę NOP
    Globalny koncern Facebook nie od dziś zwalcza przejawy narodowego radykalizmu. Wcześniej jednak jego działania były nieśmiałe, od 26 kwietnia 2018 roku mają już, można powiedzieć, ...
  • Symbole NOP – symbole radykalnego nacjonalizmu w Polsce
    W tej kwestii nie ma dyskusji - symbole Narodowego Odrodzenia Polski są symbolami radykalnego nacjonalizmu w naszej ojczyźnie i odwrotnie. Przyznają to badacze doktryn politycznych...
TagiTagi: , , , , , , , , ,