Po drugiej wojnie światowej, gdy siły demoliberalne pod pozorem rozprawy z „faszyzmem, nazizmem i nacjonalizmem” za pomocą więzień i kul plutonów egzekucyjnych rozwiązały problem elit narodowych krajów europejskich, rozpoczęła się wszechogarniająca epoka dominacji materializmu i kramarstwa. Człowiek i jego wspólnota przestali istnieć w swym wymiarze transcendentalnym. Nastały czasy rządy intelektualnego motłochu. Było to z pewnością mistrzowskie posunięcie sił globalnych: media, katedry uniwersyteckie i wydawnictwa zasiedlono intelektualnie miernymi, lecz przez to wiernymi wyznawcami filozofii użycia za wszelką cenę. Akcja przebudowy społecznej zorientowana została przede wszystkim na ówczesne młode pokolenie – generacje starsze, zastraszone wizją eliminacji i pozbawione praktycznej możliwości oddziaływania, pozostawiono samym sobie, zezwalając na śmierć w zapomnieniu. Europa barbarzyńców stawała się rzeczywistością.
Paradoksalnie, tym elementem, który nadwyrężył fundamenty Nowego Systemu, byli jego wychowankowie. W latach 60. nadprodukcja nowych elit stała się faktem. Demoliberalizm stracił płynność organizacyjną, nie mogąc zagwarantować wszystkim obiecanego raju na ziemi. Po Europie przelała się więc fala niezadowolenia, które wynikało jednak z akceptacji Systemu, a nie jego kontestacji – był to bunt z konieczności, bunt spowodowany strachem przed spadnięciem w otchłań bezbarwności, na którą skazane były masy społeczeństwa konsumpcyjnego. Wkrótce jednak za buntownikami z konieczności, przyszli buntownicy z wyboru – ludzie nie akceptujący Systemu jako takiego, a nie wskazujący jedynie na konieczność kosmetycznych poprawek. Dysydentów zastąpili rewolucjoniści.
Europejska Rewolucja Duchowa jest jednak wciąż w swym stadium początkowym. Rodzi się, wzmacnia, ma za sobą sympatię poważnych rzesz ludzkich, lecz wciąż brak jej aktywnego zaplecza. Strach nadal jest bowiem podstawowym elementem życia w demoliberalnej Europie. Jest to strach przed utratą materialnego status quo i wpadnięciem w pułapkę towarzyskiego ostracyzmu, wreszcie zwykły ludzki strach przed karzącą ręką Demokracji, która w obronie swej pozycji nie cofa się przed najgorszą zbrodnią – szczególnym czasem były lata 80., które stały się widownią masowych mordów na ludziach odradzających się elit narodowych Włoch, Hiszpanii, Francji i innych krajów, spętanych łańcuchami Systemu.
Dzisiaj, jak się wydaje, System utracił już inicjatywę. Owszem, stać go jeszcze na podtrzymywanie prymitywnego modelu życia społecznego, jest jednak intelektualnie wyjałowiony, niezdolny nie tylko do twórczości, ale i do konsumowania własnych dokonań, które po pół wieku okazały się zwykłym złudzeniem. Materializm nie ma duszy, lecz jego wyznawcy byli ostatnimi, którzy to spostrzegli.
Rozpaczliwe próby ratowania własnego etosu przerodziły się w żałosne eksperymenty z wchłanianiem myśli i tradycji z gruntu obcych i wrogich światu materialistycznemu. Hamsun, Ezra Pound, G.K. Chesterton, Mircea Eliade, Tolkien, Mikołaj Bierdiajew i wielu, wielu innych System próbuje dziś wciągnąć do panteonu swych świętych, łudząc się, że zdrowa myśl Człowieka, będzie w stanie ożywić gnijący móżdżek darwinowskiej Małpy.
Czas decydującego starcia zbliża się nieubłaganie. Walka Życia przeciwko Wegetacji, Twórczości przeciwko Zniszczeniu jest nieunikniona, jak nieunikniony jest poranek następujący po ciemnej nocy. Choć siły zdają się być nierówne, to jednak nie ich ilość, lecz jakość będzie miała znaczenie pierwszoplanowe. A sukces będzie przy tych, którzy okażą niezłomną wolę zwycięstwa.
Niech ci, którzy twierdzą, że Nauka Chrystusa nie daje się pogodzić z pomyślnością państwa pozwolą nam dać armię złożoną z żołnierzy takich, jak nauka Chrystusa wymaga. Niechże pozwolą dać nam takich obywateli, takich mężów i takie żony, takich rodziców i dzieci, takich mistrzów i sługi, takich królów, takich sędziów, ba, co więcej takich płatników, takich poborców, jakimi ich nauka i religia Chrześcijańska nauczyły być i potem niech się odważą powiedzieć, że jest ona niezgodna z pomyślnością państwa. Niech tylko nie zawahają się powiedzieć, że jeśliby nauka Chrystusa była słuchaną i stosowaną, byłaby ona zbawieniem dla państwa. św. Augustyn, Ad Marcellinum, A.D. 412
Tekst ukazał się w “Szczerbcu”, czasopiśmie Narodowego Odrodzenia Polski. Przedruk wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone. Pismo do nabycia: http://www.archipelag.org.pl/