Start » Pomorze Zachodnie, W regionach i za granicą » „Dzień szmaty” w Wałczu

„Dzień szmaty” w Wałczu

W ogniu demokratycznych igrzysk, jakie serwują nam politycy tak z prawej, jak i lewej strony sceny politycznej prostytucji, trudno czasem dostrzec sprawy dla naszej Ojczyzny naprawdę ważne. W demoliberalnym świecie okupacyjnego państwa za dogmat uznano niewolnictwo, a tożsamość narodową i niepodległość za nic nie warte cechy świata, który już przeminął. Taki serwilizm spowodował, że patriotyzmem nazywa się prounijny bełkot, a prawdziwą, twórczą, fanatyczną miłość do Polski – nazizmem.

(fragment z ulotki NOP, rozprowadzanej w Wałczu)

Zgodnie z zapowiedzią (http://www.nop.org.pl/2011/06/04/walcz-dzien-szmaty-nadciaga/), 2 lipca w Wałczu (woj, zachodniopomorskie) w czasie dorocznego Jarmarku Stefana Batorego odbył się tzw. Dzień Flagi Unijnej. To nowe lokalne "święto", rzecz jasna na koszt niczego niepodejrzewających obywateli, zaserwowały mieszkańcom władze państwowe i samorządowe we współpracy z opozycyjną "prawicą" i "lewicą".. Bo przecież unijną, wygwiazdkowaną na żółto szmatę z eurolandu czcić należy i już! Wypuszczono na ulice orkiestry, zespoły ludowe i komediantów - i tylko ciemna ludność niedopisała. Szok! Ci, którzy przybyli na Jarmark Batorego, ze zdziwieniem obserwowali aktyw unijno-robotniczy (niezbyt liczny zresztą), dwojący się i trojący, by chociaż na zdjęciach impreza nie wyglądała tak źle, jak w rzeczywistości. A było źle, bo nie dosyć, że ludu ciemnego mało, to i jeszcze niespodziewanie, niczym wirus ebola, pojawili się nacjonaliści. Tym razem działacze NOP wystąpili nie tylko z ulotkami "Zatrzymać eurofilię!", ale i ze stacjonarnym stoiskiem, na którym można było nabyć wydawnictwa Narodowego Odrodzenia Polski (m.in. pisma "Szczerbiec", "17", także znaczki i koszulki), ale także porozmawiać o tym, co dla ludzi i kraju ważne. Drugi szok dla wyznawców nowej unijnej religii! Tym razem jednak mogli - więc zareagowali. Lotny patrol policji państwowej miał przerwać tę niecną akcję NOP, jednakże przytomni funkcjonariusze, zorientowawszy się, że to jeszcze nie ten czas, by przedstawicieli legalnej partii politycznej postawić pod murem (a tym bardziej partii, której nawet Trybunał Konstytucyjny nie był w stanie zakazać), przenieśli swoje zainteresowanie na usłużnych donosicieli. Bo przecież bezpodstawne wezwanie to co najmniej wykroczenie. Niestety, mandatów nie wystawiono, bo unijni najmici rączym kłusem umknęli w siną dal. I tym miłym akcentem zakończyła się impreza, którą nazwać możemy udaną. Bo była i minęła. Bez większego echa.

Podobne teksty

TagiTagi: , , , , ,